środa, 31 lipca 2013

Rozdział 2

 *** Oczami Julii ***
Po chwili ktoś oderwał się od stolika i pobiegł za nią. To był Zayn. Pobiegł za Zuzą. Ja wraz z Olą zostałam w klubie z resztą chłopaków. Postawili nam kilka drinków, tańczyliśmy. Było na prawdę świetnie! Dyskretnie spoglądałam na Harrego. 
- Możemy porozmawiać na osobności? - Zapytał pijany Harry.
- Jasne. - Powiedziałam, po czym poszłam ze Stylesem do łazienki. - Więc... O czym chciałeś rozmawiać?
On już nic mówił mówił tylko mnie pocałował. Muszę przyznać, że było to miłe. Myślałam że będzie to zwykły pocałunek, ale Harry zaczął mnie bardziej namiętnie całować. Położył rękę na mojej wewnętrznej części uda, po czym zaczął jechać ręką coraz wyżej. Pisnęłam i szybko wyrwałam mu się, strzeliłam mu w twarz i wyszłam z łazienki. Przy wyjściu z klubu stała Lula.
- Ja już idę - Oznajmiła Lula
- Idę z tobą. - Powiedziałam i wyszłam razem z nią. Zamówiłyśmy taxówkę i pojechałyśmy do domu. Tuż przy naszym mieszkaniu usłyszałyśmy cichy płacz. Była tam Zuza i Zayn, który ją przepraszał. Nie chciałyśmy się wtrącać więc poszłyśmy do domu. Po kilku minutach przyszła Zuza. Wszystko nam opowiedziała po czym poszłyśmy spać, bo byłyśmy na prawdę zmęczone.
następnego dnia...
Rano wstałyśmy około 11:30. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zuza już tam czekała.
- Może pójdziemy na zakupy? - zaproponowałam.
- Hmm, no okej, tylko muszę się jakoś ubrać. - odpowiedziała Zuza.
Poszłam obudzić Olę i powiedziałam jej o naszych planach na popołudnie. Ona też się ubrała po czym zeszła ze mną na dół. Po chwili przyszła tam Zuza, ubrana w zestaw ze świetnymi legginsami. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę centrum miasta. Weszłyśmy po drodze do kilku sklepów, lecz nic nie kupiłyśmy. Nagle zobaczyłyśmy chłopaków z 1D.
- Ładna bluza. - Wyszeptał Niall do Oli.
- Haha, dziękuję. - Odpowiedziała Ola. - Może pójdziecie z nami na zakupy, a później, hmm, nie wiem, na jakiś deser? - zaproponowała Lula.
- Czemu nie, chętnie pójdziemy. - odpowiedział Louis.
- Lula, chodź na chwilę - powiedziała Zuza i wzięła Olę na bok. - Nie mam zamiaru z nimi spędzać czasu! - mówiła wkurzona Zuza
- Nie możesz zrobić tego dla przyjaciółki? Proszę.
- Ehh, no dobra, ale Zayn ma się do mnie nie zbliżać!
- Okej, chodźmy - powiedziała Lula.
Szliśmy ulicami Londynu. Poszliśmy do pewnego sklepu. Porozglądaliśmy się trochę. Znalazłam świetną sukienkę i vansy, a Lula znalazła bluzę i buty.


Buty Oli
Bluza Oli
Sukienka Julii
Buty Julii
Chłopaki czekali przed sklepem, Zuza czekała obok przymierzalni, a  my poszłyśmy przymierzyć. Zza przymierzalni słyszałam jak Zayn podszedł do Zuzy.
- Nie wiem czemu mnie tak nie lubisz, ale chce żebyś wiedziała, ze wczoraj nie chciałem cie urazić. Po prostu bardzo mi się podobasz. - powiedział Zayn do Zuzy.
- Hahaha, dobry żart. Wybacz, ale nie ze mną te numery. Każdy chłopak szuka dziewczyny tylko i wyłącznie po to, żeby najpierw chodzić z nią za rękę, potem się z nią całować, na koniec zaciągnąć do łózka, a gdy już ja zaliczy odchodzi do innej. Tak wiec odwal się z końcu ode mnie i znajdź inna naiwna dziewczynę, bo ja do takich nie należę. - odparła Zuza.
Wyszłam z przymierzalni. Zayn odszedł ze spuszczoną głową. Słyszałam całą ich rozmowę.
Tak dla ścisłości. Zuza miała kiedyś chłopaka, którego bardzo kochała. Ja i Lula od początku go nie lubiłyśmy bo wiedziałyśmy ze po jakimś czasie on ją zostawi a ona się załamie. Tak tez było. Najpierw chodzenie za rękę, potem całowanie na pożegnanie a gdy już ja zaliczył zostawił ja dla jakiejś Agaty.
Wracając do zakupów. Zapłaciłyśmy za ubrania i wyszłyśmy ze sklepu.
- Dasz się zaprosić na kolację? - zapytał Harry.
Nie bardzo chciałam iść z nim, za to jak wczoraj na imprezie się zachował, ale poszłam, aby go nie urazić. Dziewczyny poszły z chłopakami do ich domu. Razem ze Stylesem poszliśmy do jakiejś restauracji. Usiedliśmy i zamówiliśmy obiad.
- Ładnie dziś wyglądasz
- Pff..  - Burknęłam - Dziękuję.
- Co taka nie w sosie jesteś? - Zapytał Harry.
- Jeszcze pytasz?!

Harry zaczął przysuwać krzesło do mojego. Próbował mnie objąć ale odsunęłam się...

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 1

Nareszcie wylądowałyśmy. Lot nie był taki straszny jak myślałam. Rozmawiałyśmy ze sobą a potem się trochę przespałyśmy. Wylądowałyśmy na lotnisku Heathrow w Londynie, tam czekała na nas już taksówka, którą pojechałyśmy do naszego domu wynajętego przez rodziców.

Weszłyśmy do niego, porozglądałyśmy się, a później zaczęłyśmy się rozpakowywać. Rozpakowywanie zajęło nam jakieś 2 godziny. Po ogarnięciu domu stwierdziłam, że jestem głodna, dziewczyny zresztą też. Zuza zaproponowała żebyśmy poszły na zakupy,  bo w sumie lodówka była pusta. Poszłyśmy do Tesco, które było 100m od naszego domu, zrobiłyśmy tam dość duże zakupy i wróciłyśmy do domu. Zuza ugotowała nam spaghetti, które zjadłyśmy. Posprzątałyśmy po obiedzie i każda z nas poszła na trochę do swojego pokoju. Włączyłam sobie laptopa , posiedziałam na facebooku i twitterze, w końcu musiałam sprawdzić co się dzieje "w internetowym świecie Directioners". Nie minęło 1,5 godz. jak przyszły Julia i Zuza.
- Idziemy na imprezę! - powiedziała szczęśliwa Julia.
- Ale jak to, dopiero przyjechałyśmy! - zaśmiałam się.
- No tak, poszperałam w necie i znalazłam fajny klub. - oznajmiła Zuza.
- W sumie czemu nie, ale o której?
- O 21:00 się zaczyna, a kończy o 01:00. No ale przecież nie musimy być do końca, jak nam się nie spodoba. - nakręcała jeszcze bardziej Zuza.
- Okej idziemy -  powiedziałam.
- Dobra to ja idę zacząć się już szykować. - powiedziała Julia i wyszła.
- No ja też idę. - i Zuza także wyszła.

Hmm... no dobra w co by tu się ubrać. - rozmyślałam.
- Już wiem! Ten komplet będzie idealny. - powiedziałam sama do siebie.
Założyłam to:
Zrobiłam sobie makijaż, rozpuściłam włosy i byłam gotowa. Poszłam do pokoju Zuzy, która tez była już gotowa. Ubrała się w to:


Następnie poszłyśmy do Julii, która zastanawiała się co ubrać. Doradziłyśmy jej i ubrała to:
Gdy już wszystkie byłyśmy gotowe, zadzwoniłyśmy po taksówkę i pojechałyśmy do klubu, który nazywał się "Heart Attack". Było bardzo dużo ludzi, ale wcale nie było jakoś ciasno bo pomieszczenie było duże. Kupiłyśmy sobie po kolorowym drinku i usiadłyśmy przy barze, potem poszłyśmy trochę potańczyć. Tańczyłam z dziewczynami i nagle ktoś na mnie wleciał i wylał na mnie coś czerwonego, to było wino. Moja biała sukienka nie była już biała, zdenerwowałam się patrząc na sukienkę i zaczęłam krzyczeć na winowajcę, który mnie bardzo przepraszał i mówił jak mu jest głupio, ja od razu pomyślałam że to jakiś znajomy głos, uniosłam wzrok i nie wierzyłam, to był Louis, Louis Tomlinson z mojego ukochanego zespołu. Teraz to ja zaczęłam go przepraszać, że tak krzyczałam, że się zapędziłam. Było mi przed nim wstyd i wyszłam szybko do łazienki. W łazience zaczęłam myć ręce które także miałam lekko brudne, po chwili usłyszałam dźwięk klamki i ujrzałam Louisa, który podszedł do mnie.
- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, nie wiem nawet jak to się stało. - powiedział speszony Tomlinson.
- No już dobrze, to tylko sukienka. - odparłam.
- Mogę ci ją odkupić, lub nie wiem co mógłbym zrobić. - zaśmiał się.
- Nie musisz, jest w porządku. - uśmiechnęłam się.
- No dobrze, może masz ochotę ze swoimi przyjaciółkami dosiąść się do mnie i reszty? - zapytał wesoło.
- Zaraz, zaraz jesteś tutaj z resztą chłopaków?! O mój Boże! Oczywiście. - powiedziałam szczęśliwa.
- Tak, jesteś Direcionerką, bo widzę, że się bardzo cieszysz haha. - powiedział śmiejąc się.
- Tak, uwielbiam was i wasze piosenki.
- No dobra nie stójmy tutaj tak tylko idź po swoje przyjaciółki i chodźcie do nas.
- Okej, idę! - powiedziałam, starałam się ukryć to, że jestem cała w skowronkach, ale średnio mi to wychodziło.

- Julia, Zuza Louis zaprosił nas żebyśmy dosiadły się do niego i reszty, chodźcie!
- Serio? Aww, jesteśmy najszczęśliwsze na świecie! - krzyknęła Julia.
- Taa... - powiedziała z niechęcią Zuza.
- No Zuza, wiem że oni Cię nie obchodzą, ale zrób to dla nas i chodź z nami. - powiedziałam prosząc.
- Doobra, chodźmy...

Podeszłyśmy do ich stolika i Harry powiedział żebyśmy usiadły. Tak zrobiłyśmy. Zuza była trochę znudzona i nic się nie odzywała praktycznie, ale za to ja i Julia byłyśmy w siódmym niebie i buzia nam się nie zamykała, gadałyśmy chłopakami. Widziałam też jak Zayn patrzył na Zuzę, chyba mu się spodobała - pomyślałam, bo rzeczywiście patrzył na nią takim wzrokiem. Próbował też zagadywać i ją podrywać ale Zuza nie była zainteresowana.
- Ej mała, dlaczego się tak złościsz? Przecież złość piękności szkodzi... - powiedział Zayn do Zuzy puszczając jej oczko.
- Mi może zaszkodzi, u Ciebie jest już za późno... - opowiedziała chamsko.
- Oj chyba się okres zbliża... - powiedział i lekko się zaśmiał.
- Nie kurwa, wychodzę! - krzyknęła i wybiegła z klubu.
Po chwili ktoś oderwał się od stolika i pobiegł za nią. To był...





Prolog

- Chcę mieć to jak najszybciej za sobą - powiedziała przestraszona Lula.
- Ja też, boję się - odpowiedziała Dżus.
- Dziewczyny, nie przesadzajcie, nie będzie tak źle - próbowałam podnieść na duchu moje przyjaciółki. Nie wiem, czy poskutkowało, ale spróbować zawsze można.
Weszłyśmy na pokład samolotu, zajęłyśmy swoje miejsca i siedziałyśmy w milczeniu.
Dla nas ta cisza nie była niezręczna, wręcz przeciwnie. Znając się od pisakownicy, posiadałyśmy coś w rodzaju "przyjacielskiej telepatii". Sama nie wiem, na czym to dokładnie polega, ale jeżeli wszystkie spojrzymy się na przykład na jakąś osobę, która bawi nas "na wejściu" samym wyglądem, zaczynamy się śmiać. Wiem, kiedy dziewczyny są przestraszone, złe, szczęśliwe, smutne. To najlepsze przyjaciółki pod słońcem! To chyba najlepszy prezent, jaki mogłam dostać od życia.
Siedząc  na pokładzie tego samolotu,  żadna z nas nie spodziewała się, że ten lot może odmienić nasze życie. Dosłownie obrócić je o 180 stopni..

____________________

Mam nadzieję, że prolog spodoba się chociażby połowie z czytających. Liczę na wiele komentarzy. Do motywuje do pracy i jest dla nas naprawdę ważne <3 Pozdrawiam, Blackjack ;3